Kino w poszukiwaniu cytatów i nawiązań do dzieł malarskich
“Obrazy zmieniające się w filmowe kadry nie stanowią zaskoczenia, jeśli mamy do czynienia z kinem biograficznym bądź z filmami traktującymi o sztuce i życiu artystów. W dziełach takich jak „Dziewczyna z perłą”, „Młyn i Krzyż”, „Duchy Goi”, „Twój Vincent” czy „Frida”, wręcz spodziewamy się je ujrzeć. Są jednak setki filmów, których tematy nie mają nic wspólnego z historią sztuki, a mimo to ich twórcy czerpią z malarstwa, przeobrażając zwyczajne sceny w mikroskopijne arcydzieła, kreując bardzo wierne lub uwspółcześnione, swobodne parafrazy słynnych dzieł.”[1]
Z malarstwem silnie związane były filmy Andrzeja Wajdy – i dlatego większość „filmowych lekcji” poświęconych zostało jego filmom. Wajda – w młodości student krakowskiej ASP, często dosłownie cytował konkretne dzieła klasyków polskiego i światowego malarstwa. Malarskie aluzje odnajdziemy już w „Popiele i diamencie” (Wajda nawiązywał do obrazów Andrzeja Wróblewskiego, którego poznał w ASP), zaś prawdziwym filmowym albumem polskiego malarstwa jest „Wesele” (film ten podany był analizie przy okazji realizacji tematu: „Film wobec innych sztuk”).
Podobnie rzecz się ma z filmem „Brzezina” – filmowej adaptacji opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza o tym samym tytule, w którym reżyser inspiruje się malarstwem Jacka Malczewskiego. Malczewski często łączył arkadyjski pejzaż z obecnością spersonifikowanego pod postacią kobiety mitycznego boga śmierci Thanatosa. Jest to interpretowane jako swoisty mistycyzm, wiara w odrodzenie, przejście do innego świata. Zwiastunem śmierci jest wszakże na płótnach artysty kobieta, która jednocześnie symbolizuje płodność i początek życia. Widać to szczególnie na popularnym obrazie dziewczyny wiejskiej z kosą w ręku, noszącej imię boga śmierci, zdobiącym warszawskie Muzeum Narodowe. Właśnie owego Thanatosa wypożyczył Wajda z muzeum i zawiesił w leśniczówce Bolesława (jednego z bohaterów „Brzeziny”) Obraz stał się dla jego filmu kluczem. Na postacie z obrazów stylizowani są występujący w filmie aktorzy – oto Bolesław – Daniel Olbrychski stylizowany na upiora – miedziana, napięta twarz na cały ekran. Oto Stanisław – Olgierd Łukasiewicz, prawie „Pierrot z kanapy”, o wielkich oczach gruźlika. Oto hoża Malina – Emilia Krakowska – twardo fotografowana lalka o pełnych rysach prawie bez mimiki. Obrazy Malczewskiego przypominają jeszcze bardziej plenery, tak jak ludzie portretowane ostro, z bliska. Filmowe ożywienie jego obrazów stanowiło ogromne wyzwanie dla autora zdjęć – Zygmunta Samosiuka. Na obrazach Malczewskiego bardzo realistyczne, wyraźne postaci kontrastują z lekko rozmytym tłem. Kadry filmowe niemalże jeden do jednego odpowiadają obrazom – Malina na łące z kosą to dokładna kopia Thanatosa Malczewskiego; Staś przeglądający się w jeziorze jako aluzja do mitu narcystycznego obecnego w ikonograficznym cyklu „Zatruta studnia”.
Malarskie inspiracje to także najnowszy film – „Chłopi” w reżyserii reżyserii Doroty Kobieli-Welchman i Hugha Welchmana. Trudno się nie zauroczyć tym namalowanym światem. To za sprawą ekipy filmowej, złożonej z ponad 200 malarzy, którzy stworzyli 40 tysięcy kadrów filmowych – obrazów olejnych na płótnach. Co więcej obrazy wzorowane były na młodopolskiej sztuce (np. na twórczości Józefa Chełmońskiego „Bociany”, „Babie lato”). Film rzeczywiście odbiera się (ogląda) inaczej – jest to specyfika animacji – ale nie przeszkadza to wcale zatracić się w historii ukazanej na ekranie.
Oczywiście „Chłopi” to projekt twórców obsypanego nagrodami „Twojego Vincenta” – pierwszego w historii filmu pełnometrażowego, którego każda klatka została ręcznie namalowana. Opowiadając o śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci holenderskiego malarza, twórcy – Welchman i Kobiela – złożyli hołd jego twórczości, „cytując” ponad 90 jego obrazów. Ich film okazał się wielkim komercyjnym sukcesem i trafił do dystrybucji w 130 krajach, zdobywając nominacje do najbardziej prestiżowych nagród filmowych na świecie: Oscara, Złotego Globu i nagrody BAFTA.
___________________________________________________________________
Na koniec jeszcze dwa filmy, które mimo upływu lat, mocno wpisują się we współczesną tematykę, zwłaszcza jeżeli chodzi o film „Blade Runner”– to w nim poruszono przecież temat związany ze „sztuczną inteligencją AI”.
Blade Runner [2]
Inspiracja: „Nighthawks” Edward Hopper
Również i inny geniusz światowego kina, Ridley Scott, sięgnął po jeden z obrazów Hoppera (nazywanego „malarzem samotności”; do jego obrazu „Morning Sun” nawiązał Andrzej Wajda w filmie „Tatarak”). Tym razem inspiracją był jeden z najsławniejszych obrazów tego malarza – „Nighthawks”. Reżyser nie tylko nawiązał do niego w jednym z ujęć, ale także cytując samego Ridleya: „nieustannie machał reprodukcją tego obrazu przed nosami całej ekipy”. Scott chciał, aby ci zadbali o odwzorowanie klimatu tego dzieła. Patrząc na pierwowzór, przyznać trzeba, że filmowcom wyszło to znakomicie.
Incepcja
Inspiracja: „Wstępujący i zstępujący” M. C. Eschner
Maurits Cornelis Escher to holenderski grafik znany gównie z serii abstrakcyjnych prac litograficznych, w których to w wyjątkowo kreatywny sposób bawi się perspektywą. W 1960 roku Eschner stworzył jedno ze swych najbardziej znanych dzieł – „Wstępujący i zstępujący”. Pół wieku później przypomniał sobie o nim Christopher Nolan podczas kręcenia filmu o sennych eskapadach. Wizja niekończących się schodów wybitnie pasuje do klimatu „Incepcji”.
Eschnerem zainspirował się też Jim Henson – twórca „Labiryntu”z 1986 roku z Dawidem Boowie (Bowie napisał także i zaśpiewał kilka piosenek w tym filmie).
tekst i opieka dydaktyczna: Wojciech Szymański, koordynator działań edukacyjno-filmowych;, nauczyciel języka polskiego w Liceum Ogólnokształcącym Nr I im. Stanisława Staszica w Ostrowcu Świętokrzyskim
[1]10 filmów, których kadry inspirowane są obrazami, dostępne: https://niezlasztuka.net/o-sztuce/najciekawsze-kadry-filmowe-inspirowane-obrazami/
[2] W Polsce film ten występował pod tytułem „Łowca robotów”