O dialogu sztuk. Opowiadamy historie! Zajęcia Filmoteki Szkolnej w Starych Proboszczewicach

Dzieło w dziele

albo dialog muz

 

Jak wprawić w ruch coś, co jest zatrzymane w czasie i materii? Jak ożywić twarz, dłoń, ciało kogoś stworzonego z barwnych plam rzuconych na płótno? Dziwne postacie z obrazów Jacka Malczewskiego należą do przeszłości, która dla uczniów piątej klasy jest prehistorią.

Zaczynamy od prób odtworzenia scen przedstawionych na obrazach: „Bratankowie”, „Wigilia na Syberii”, „Anioł i pastuszek” oraz „ Śmierć”. Uczniowie organizują przestrzeń, wykorzystując to, co jest pod ręką (mamy do dyspozycji pracownię matematyczną).

Odnajdują na obrazach szczegóły, które koniecznie chcą uwzględnić w swojej „rekonstrukcji”. Okazuje się, że nie jest to łatwe zadanie, ale jest dużo śmiechu i dobrej zabawy.

Kiedy żywe obrazy są gotowe, czas podnieść poprzeczkę. Postacie mają przemówić, ale nie WTEDY tylko DZISIAJ. Kilka minut później poważni bratankowie narzekają na szkołę, a zgromadzeni przy wigilijnym stole mężczyźni dyskutują o polityce. Malarz namalował obraz, a my opowiedzieliśmy historię, inspirując się dziełem.

 

 

Malarz namalował obraz, a my opowiedzieliśmy historię, inspirując się dziełem.

Na koniec oglądamy sceny z filmu „Brzezina” A. Wajdy i „Łagodna” P. Dumały. Nieco mądrzejsi po wcześniejszych ćwiczeniach dostrzegamy romans filmu i malarstwa. Zaczynamy rozumieć, że twórcy czerpią od siebie nawzajem. Jedni inspirują drugich. Wielkie dzieła nie umierają, przetransformowane (np. obraz malarski jako kadr filmu) wciąż mają coś do powiedzenia.

Warto być biegłym w języku sztuki, by dostrzec dzieło w dziele i zrozumieć, co mówią muzy.

 

Tekst i opieka: Aneta Gromanowska, nauczycielka języka polskiego i opiekuna szkolnego koła polonistycznego w Szkole Podstawowej w Starych Proboszczewicach

Sprawozdanie

z zajęć kreatywnych

w SP nr 5

w Swarzędzu

 

Spotkanie rozpoczęliśmy od obejrzenia krótkometrażowego filmu Dumały. Po projekcji omówiliśmy treść dzieła. Opowiedziałam klasie o tym typie animacji. Byli po wielkim wrażaniem dla tego typu techniki. Wspomniałam o książce, na podstawie której film powstał. Uczniowie nawet bez tego zrozumieli przekaz. Bez problemu określili, problem, opisali bohaterów. Pytałam skąd wiedzieli, w jaki sposób wywnioskowali jakie są relacje czy emocje postaci. W ten sposób doszliśmy do symboliki zawartej w obrazie. Po kolei pytałam o kolory, przedmioty i zwierzęta, posługując się materiałem zawartym w jednym ze scenariuszy do wykorzystania na stronie Filmoteki Szkolnej.

Następnie zapytałam, czy scena gdzie kobieta patrzy na siebie w lustrze i widzi za sobą męża coś im przypomina. Jedna z uczennic automatycznie podała tytuł obrazu „Krzyk”. Wspomniałam o właśnie takich nawiązaniach w kinematografii. O inspiracji i czerpaniu wzorów ujęć kamery z dzieł malarskich. Przypomniałam uczniom niedawno omawiane dzieła barokowe i pytałam czy widzą podobieństwo pomiędzy tamtymi obrazami a „Łagodną”. Byli zachwyceni, kiedy wpadli na światłocień, kontrast i kolory, które kilka tygodni temu widzieli na obrazach Caravaggia czy Rembrandta, które im pokazywałam na lekcji historii.

 

Po rozmowie o korespondencji sztuk i zapożyczaniu motywów między dziełami rozdałam uczniom przygotowane materiały. Każdy otrzymał ode mnie dwa puzzle, na którym znajdywały się najznamienitsze dzieła z czterech galerii europejskich. Były to elementy starej gry „Kraina obrazów”. Poza tym przygotowałam wydrukowane symbole zwierząt z wraz z wytłumaczeniem, co oznaczają.  Zadanie polegało na wyobrażeniu sobie krótkiej historii, do której mogliby mogliby wpleść oba obrazy i jeden symbol. Po około 10 minutach chętne osoby podzieliły się z grupą swoim pomysłem na film/animację.

Było bardzo kreatywnie 🙂

 

TEKST I OPIEKA DYDAKTYCZNA: ZUZANNA GOSK, NAUCZYCIELKA ZAJĘĆ KREATYWNYCH W SZKOLE PODSTAWOWEJ NR 5 IM. PROF. ADAMA WODZICZKI W SWARZĘDZU

Kino w poszukiwaniu cytatów i nawiązań do dzieł malarskich

“Obrazy zmieniające się w filmowe kadry nie stanowią zaskoczenia, jeśli mamy do czynienia z kinem biograficznym bądź z filmami traktującymi o sztuce i życiu artystów. W dziełach takich jak „Dziewczyna z perłą”, „Młyn i Krzyż”, „Duchy Goi”, „Twój Vincent” czy „Frida”, wręcz spodziewamy się je ujrzeć. Są jednak setki filmów, których tematy nie mają nic wspólnego z historią sztuki, a mimo to ich twórcy czerpią z malarstwa, przeobrażając zwyczajne sceny w mikroskopijne arcydzieła, kreując bardzo wierne lub uwspółcześnione, swobodne parafrazy słynnych dzieł.”[1]

 

Z malarstwem silnie związane były filmy Andrzeja Wajdy – i dlatego większość „filmowych lekcji” poświęconych zostało jego filmom. Wajda – w młodości student krakowskiej ASP, często dosłownie cytował konkretne dzieła klasyków polskiego i światowego malarstwa. Malarskie aluzje odnajdziemy już w „Popiele i diamencie” (Wajda nawiązywał do obrazów Andrzeja Wróblewskiego, którego poznał w ASP), zaś prawdziwym filmowym albumem polskiego malarstwa jest „Wesele” (film ten podany był analizie przy okazji realizacji tematu: „Film wobec innych sztuk”).

 

Podobnie rzecz się ma z filmem „Brzezina”  – filmowej adaptacji  opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza o tym samym tytule, w którym reżyser inspiruje się malarstwem Jacka Malczewskiego. Malczewski często łączył arkadyjski pejzaż z obecnością spersonifikowanego pod postacią kobiety mitycznego boga śmierci Thanatosa. Jest to interpretowane jako swoisty mistycyzm, wiara w odrodzenie, przejście do innego świata. Zwiastunem śmierci jest wszakże na płótnach artysty kobieta, która jednocześnie symbolizuje płodność i początek życia. Widać to szczególnie na popularnym obrazie dziewczyny wiejskiej z kosą w ręku, noszącej imię boga śmierci, zdobiącym warszawskie Muzeum Narodowe. Właśnie owego Thanatosa wypożyczył Wajda z muzeum i zawiesił w leśniczówce Bolesława (jednego z bohaterów „Brzeziny”) Obraz stał się dla jego filmu kluczem. Na postacie z obrazów stylizowani są występujący w filmie aktorzy – oto Bolesław – Daniel Olbrychski stylizowany na upiora – miedziana, napięta twarz na cały ekran. Oto Stanisław – Olgierd Łukasiewicz, prawie „Pierrot z kanapy”, o wielkich oczach gruźlika. Oto hoża Malina – Emilia Krakowska – twardo fotografowana lalka o pełnych rysach prawie bez mimiki. Obrazy Malczewskiego przypominają jeszcze bardziej plenery, tak jak ludzie portretowane ostro, z bliska. Filmowe ożywienie jego obrazów stanowiło ogromne wyzwanie dla autora zdjęć – Zygmunta Samosiuka. Na obrazach Malczewskiego bardzo realistyczne, wyraźne postaci kontrastują z lekko rozmytym tłem. Kadry filmowe niemalże jeden do jednego odpowiadają  obrazom – Malina na łące z kosą to dokładna kopia Thanatosa Malczewskiego; Staś przeglądający się w jeziorze jako aluzja do mitu narcystycznego obecnego w ikonograficznym cyklu „Zatruta studnia”.

 

Malarskie inspiracje to także najnowszy film – „Chłopi” w reżyserii reżyserii Doroty Kobieli-Welchman i Hugha Welchmana. Trudno się nie zauroczyć tym namalowanym światem. To za sprawą ekipy filmowej, złożonej z ponad 200 malarzy, którzy stworzyli 40 tysięcy kadrów filmowych – obrazów olejnych na płótnach. Co więcej obrazy wzorowane były na młodopolskiej sztuce (np. na twórczości Józefa Chełmońskiego „Bociany”, „Babie lato”). Film rzeczywiście odbiera się (ogląda) inaczej – jest to specyfika animacji – ale nie przeszkadza to wcale zatracić się w historii ukazanej na ekranie.

Oczywiście „Chłopi” to projekt twórców obsypanego nagrodami „Twojego Vincenta” – pierwszego w historii filmu pełnometrażowego, którego każda klatka została ręcznie namalowana. Opowiadając o śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci holenderskiego malarza, twórcy – Welchman i Kobiela – złożyli hołd jego twórczości, „cytując” ponad 90 jego obrazów. Ich film okazał się wielkim komercyjnym sukcesem i trafił do dystrybucji w 130 krajach, zdobywając nominacje do najbardziej prestiżowych nagród filmowych na świecie: Oscara, Złotego Globu i nagrody BAFTA.

___________________________________________________________________

Na koniec jeszcze dwa filmy, które mimo upływu lat, mocno wpisują się we współczesną tematykę, zwłaszcza jeżeli chodzi o film „Blade Runner”– to w nim poruszono przecież temat związany ze „sztuczną inteligencją AI”.

Blade Runner [2]

Inspiracja: „Nighthawks” Edward Hopper
Również i inny geniusz światowego kina, Ridley Scott, sięgnął po jeden z obrazów Hoppera (nazywanego „malarzem samotności”; do jego obrazu „Morning Sun” nawiązał Andrzej Wajda w filmie „Tatarak”). Tym razem inspiracją był jeden z najsławniejszych obrazów tego malarza – „Nighthawks”. Reżyser nie tylko nawiązał do niego w jednym z ujęć, ale także cytując samego Ridleya: „nieustannie machał reprodukcją tego obrazu przed nosami całej ekipy”. Scott chciał, aby ci zadbali o odwzorowanie klimatu tego dzieła. Patrząc na pierwowzór, przyznać trzeba, że filmowcom wyszło to znakomicie.

Incepcja

Inspiracja: „Wstępujący i zstępujący” M. C. Eschner
Maurits Cornelis Escher to holenderski grafik znany gównie z serii abstrakcyjnych prac litograficznych, w których to w wyjątkowo kreatywny sposób bawi się perspektywą. W 1960 roku Eschner stworzył jedno ze swych najbardziej znanych dzieł – „Wstępujący i zstępujący”. Pół wieku później przypomniał sobie o nim Christopher Nolan podczas kręcenia filmu o sennych eskapadach. Wizja niekończących się schodów wybitnie pasuje do klimatu „Incepcji”.

Eschnerem zainspirował się też Jim Henson – twórca „Labiryntu”z 1986 roku z  Dawidem Boowie (Bowie napisał także i zaśpiewał kilka piosenek w tym filmie).

 

tekst i opieka dydaktyczna: Wojciech Szymański, koordynator działań edukacyjno-filmowych;, nauczyciel języka polskiego w Liceum Ogólnokształcącym Nr I im. Stanisława Staszica w Ostrowcu Świętokrzyskim

 

[1]10 filmów, których kadry inspirowane są obrazami, dostępne:  https://niezlasztuka.net/o-sztuce/najciekawsze-kadry-filmowe-inspirowane-obrazami/

[2] W Polsce film ten występował pod tytułem „Łowca robotów”

Jakiego świata chcemy w przyszłości? – zastanawiają się piątoklasiści z Piły

 

Styczniowa filmowa lekcja Filmoteki Szkolnej dla uczniów klasy piątej okazała się niełatwym materiałem do analizy. Obydwa zaproponowane filmy : DEFILADA Andrzeja Fidyka i  EGZAMIN DOJRZAŁOŚCI  Marcela Łozińskiego dotyczyły problemów i czasów, które dla nich były niezrozumiałe. W wielu miejscach w trakcie projekcji tych obrazów brakowało nam odpowiedniego kontekstu, a czasem po prostu lat… Jednak nasze koło filmowe nie poddaje się łatwo (!)  i mimo tych trudności zapoznaje się z wybitnymi dziełami polskiej kinematografii. Tak było i tym razem.

Obydwa filmy zrobiły na nas wrażenie i dostarczyły nam wiedzy, a poza tym skłoniły do pewnych refleksji. Rozważaliśmy, czym jest pojęcie KONFORMIZMU i czy jest to zjawisko pozytywne czy negatywne? Jak my byśmy się zachowali na miejscu bohaterów filmu EGZAMIN DOJRZAŁOŚCI? Czy na pewno nie poddalibyśmy się presji egzaminu, oczekiwań rodziny, nauczycieli itp.? Każdy z nas musiał sobie sam odpowiedzieć na te pytania. Odpowiedzi były bardzo osobiste. Były także takie pytania, na które szukaliśmy odpowiedzi wspólnie. W końcowej scenie filmu M. Łozińskiego młodzi ludzie smutnymi głosami śpiewają refren: „ Czy będziemy tworzyli piękno?”. Zadaliśmy sobie pytanie: A MY? Jaki świat chcemy stworzyć? Czy będzie piękny? Zapisaliśmy nasze sugestie na tablicy. A zatem: JAKIEGO CHCEMY ŚWIATA W PRZYSZŁOŚCI?

Okazało się, że chcemy świata:

  • Bez wojen
  • Bez kłamstwa i oszustwa
  • Bez wulgaryzmów
  • Bez alkoholu
  • Bez nikotyny
  • Bez hazardu

Ciekawe czy gdy dorośniemy, świat będzie tak wyglądał.

TEKST I OPIEKA DYDAKTYCZNA:  BEATA LIPOWICZ – OPIEKUNKA KOŁA “FILMOWY ZAWRÓT GŁOWY”, SZKOŁA PODSTAWOWA NR 6 IM. LOTNIKÓW POLSKICH W PILE

Sprawozdanie z zajęć kreatywnych w klasie szóstej. “Czy jesteśmy konformistami?”

 

Na wcześniejszych lekcjach dzieci obejrzały obydwa filmy miesiąca Filmoteki Szkolnej . Początkowo planowałam oprzeć swoją lekcję tylko na „Egzaminie dojrzałości” Marcela Łozińskiego, ale dzieło to nie „wciągnęło” moich uczniów. Pomimo próby wytłumaczenia im kontekstu obserwowanie maturzystów końca lat 80’ nie wydało im się w żaden sposób interesujące. W związku z tym zdecydowałam się pokazać im również „Defiladę”. Do tego filmu podeszli z większym zaangażowaniem. Odległa koreańska rzeczywistość wzbudzała w nich ciekawość poznawczą.
Zainspirowałam się jednym z polecanych przez filmotekę scenariuszów lekcji dotyczących konformizmu.

Przed projekcją wytłumaczyłam kontekst historyczny obydwóch filmów. Przydał się także wykres, który zamieściłam na tablicy. Musiałam streścić jak doszło do podziału Korei na Północną i Południową oraz wyjaśnić różnice między stronami zimnej wojny. Wiedzieli już, że w Polsce panowała władza komunistyczna po II wojnie, ale nie rozumieli co to oznaczało. Postarałam się więc by choć trochę zrozumieli te czasy. Zapowiedziałam, że obraz świata, który prezentują oba filmy jest właśnie zdominowany przez ideologię komunistyczną (tak naprawdę taka lekcja najlepiej sprawdziłaby się wiosną w klasach 8, bo omawiają te tematy na historii). Słowo „konformizm ” celowo pozostało na tablicy, nie tłumaczyłam go przed seansami filmowymi.
Zadawałam dzieciom pytania, na które miały odpowiadać poprzez podniesienie ręki, jeśli są na tak.

Następnie prosiłam, by któraś z osób przedstawiła pozostałej części grupy swoje zdanie.

– Czy są zszokowani postawą mieszkańców Korei Północnej?
– Czy sądzą, że bohaterowie filmu zachowują się tak z własnej woli?
– Czy chcieliby tam mieszkać?
– Czy uważają, że Koreańczycy wierzą, w to co mówią przed kamerą?

Te i tym podobne pytania wywołały dyskusję między uczniami.

Następnie wróciłam do pojęcia z tablicy. Żaden z moich uczniów nie znał słowa – konformizm. Podałam im definicję, po czym przeszliśmy do rozważań nad nacechowaniem tej postawy- czy jest pozytywna, neutralna, negatywna. Dzieciaki poprzez burze mózgów formułowany swoje opinie.

Teraz zapytałam ich, jak oni widzą siebie. Tu bardzo mądrze wypowiadali się odwołując do filmów, które zobaczyli. Niewielu jeszcze rozumie rzeczywistość PRL-u, więc częściej odwoływali się do totalitaryzmu koreańskiego. Opowiadali, jak oni by się odnaleźli w takim ustroju, a raczej jak nie daliby rady. Jednak ocenili konformizm jako niezbędną postawę także w swoim życiu.

Na koniec zapytałam czy sposób sfilmowania dokumentu, bez komentarza autora wydaje im się trafny. Tu stwierdzili, że obraz mówi sam za siebie. Choć jak już wspomniałam, nie wychwyciliby co ma pokazać „Egzamin dojrzałości” bez wytłumaczenia im kontekstu przed i po projekcji.

 

TEKST I OPIEKA DYDAKTYCZNA: ZUZANNA GOSK, NAUCZYCIELKA ZAJĘĆ KREATYWNYCH W SZKOLE PODSTAWOWEJ NR 5 IM. PROF. ADAMA WODZICZKI W SWARZĘDZU

Jaki jest sens istnienia dokumentu filmowego?

 

Film dokumentalny to rodzaj filmu, który przedstawia rzeczywistość. Twórca dokumentu nie ingeruje w utrwalane na taśmie filmowej realia. Należy jednak pamiętać, że dokument jest gatunkiem filmu, który tylko z pozoru jest obiektywny. Autor może nakierowywać odbiorcę na pewne wnioski, odpowiedzi, nakłaniać do stawiania pytań. Reżyser może natomiast manipulować wymową filmu poprzez wybór odpowiednich ujęć, wypowiedzi lub odautorski komentarz. Niemniej jednak wiele dokumentów filmowych porusza prowokujące do myślenia wątki. Film dokumentalny może wykorzystywać nagrania z przeszłości czy teraźniejszości, przybierać formę rozmowy lub wywiadu. Celem dokumentu jest rejestracja życia codziennego, przekazanie informacji o otaczającym świecie, przedstawienie wybranych wartości i realiów[1].

Filmy dokumentalne są dla uczniów źródłem wiedzy, poszerzają także świadomość poprzez pokazywanie mniej popularnych punktów widzenia, budują umiejętność interpretowania oraz oceny różnych zjawisk. Ponadto takie filmy ukazują problemy innych ludzi, uwrażliwiają, uczą empatii, wyrozumiałości. Można znakomicie wykorzystywać je jako konteksty, które wpisane są w podstawę programową i są niezbędnym elementem na maturze języka polskiego (forma pisemna i ustna).

W informatorze CKE czytamy, że kontekst: “pomaga zrozumieć sens dzieła literackiego na poziomie znaczeń przenośnych, metaforycznych oraz pogłębia odczytanie utworu literackiego poprzez odwołanie się do świata poza utworem […]”.

Najczęściej filmy dokumentalne wykorzystuje się na lekcjach w klasie czwartej, gdyż one najlepiej oddają charakter epoki PRL-u i ludzi w niej żyjących. Wśród pierwszych dokumentalistów wybija się reżyser Andrzej Munk – jego „Kolejarskie słowo” (1953) to film, który wprowadził nas w „podwójny świat” PRL-u. Reżyserowi udało się wyjść poza obowiązującą formułę realizmu socjalistycznego. Dopełnieniem filmu Andrzeja Munka może być dokument Kazimierza Karabasza i Władysława Ślesickiego „Ludzie z pustego obszaru” (1957).  Zadaniem filmu jest zasygnalizowanie problemu, którego korzenie tkwią głęboko w życiu społeczeństwa. Kazimierz Karabasz spowodował, że dokument skupił się na człowieku (znakomity „Rok Franka W.” 1967).  Karabasz tworzył kino obserwacyjne, a kolejny z dokumentalistów (i nie tylko) – Krzysztof Kieślowski w dokumentach starał się stworzyć spotkanie z drugim człowiekiem („Z punktu widzenia nocnego portiera” 1979).

Filmy dokumentalne mogą być wspaniałym uzupełnieniem filmu fabularnego. I tak np. kontekstem do filmu „Mała apokalipsa” (1993) a zarazem powieści T. Konwickiego okazał się dokument „Usłyszcie mój krzyk” (1991) reż. Maciej Drygas.  Z „Egzaminem dojrzałości” Marcela Łozińskiego można połączyć dokument „Szkoła podstawowa” (1971) Tomasza Zygadły, w którym poprzez wypowiedzi dzieci reżyser kreśli krytyczny obraz metod wychowawczych. Co ciekawe 35 lat później reżyser wraca do swoich bohaterów, wtedy siedmiolatków. Ktoś został dziennikarze, ktoś inny wyjechał za granicę, ktoś jest adwokatem, a ktoś księdzem („Szkoła podstawowa czyli wykształciuchy”). Te dokumenty z kolei mogą nam posłużyć jako konteksty do filmów „Ostatni dzwonek” (1989) Magdaleny Łazarkiewicz czy telewizyjnego filmu „Broda” z serii „Najważniejszy dzień życia” (1974).

Film dokumentalny, „oświetlając” fragment rzeczywistości albo człowieka czy sprawę, ma szansę pomóc rozjaśnić coś albo po prostu coś zrozumieć.

PS

Na koniec troszkę „prywaty” – polecam filmy dokumentalne dotyczących regionu „świętokrzyskiego”, z którego pochodzę:

– Ceramika Iłżecka (1951) reż. Andrzej Wajda – miasteczko Iłża położone nad rzeką Iłżanką w województwie kieleckim znane jest od wieków jako miasto garncarzy. Film opowiada historię rzemiosła garncarskiego tych terenów i ścierania się kultury ludowej i produkcji przemysłowej.

– Ciuchcia (1986) reż. Artur Bober  – nostalgiczna podróż szlakiem kolejki wąskotorowej przez Jędrzejów, Raków kończąc na Rytwianach. Sentymentalna podróż do czasów, których już nie ma – pęd życia zabrał kolejkom dojazdowym pasażerów.

– Legenda (1975) reż. Krzysztof Kieślowski– nieznany film Kieślowskiego, do roku 2008 uznawany za nieukończony. Film jest pierwszą częścią cyklu Ziemia Żeromskiego.

 

PS 2

Nostalgiczna podróż do lat 60., 70., 80. – dla starszych, a dla młodzieży obraz świata, który często nie mieści się w głowie – znajdziemy w dokumentach:

– Jarmark cudów (1966) reż. Jerzy Hoffman – film ukazuje atmosferę wiejskiego jarmarku.

– Darek Dziedziech (1974) reż. Jadwiga Żukowska – opowieść o siedmioletnim Darku, który mieszka w Zakopanym. Kamera ukazuje bohatera podczas zjazdu na nartach z Kasprowego.

– Niwolnicy Isaury (1985) realizacja Michał Fajbusiewicz – w maju 1985 r. do Polski przyjechali odtwórcy ról Isaury i Leôncia (brazylijska telenowela „Niewolnica Isaura”), czyli Lucelia Santos i Rubens de Falco. Spędzili w naszym kraju tydzień, odwiedzając m.in. Kraków, Łódź i… Skierniewice

 

TEKST: KOORDYNATOR DZIAŁAŃ EDUKACYJNO-FILMOWYCH, WOJCIECH SZYMAŃSKI NAUCZYCIEL JĘZYKA POLSKIEGO W LO NR I IM. ST. STASZICA W OSTROWCU ŚWIĘTOKRZYSKIM

 

 

 

[1] https://zpe.gov.pl/a/moja-rodzina—tworze-dokument-filmowy/DQZmMbt1Z

Egzamin dojrzałości – dawniej i dziś

 

W styczniu br. uczniowie klasy trzeciej i czwartej LO obejrzeli film pt. „Egzamin dojrzałości”.  Następnie dyskutowaliśmy na jego temat, zwracając uwagę m.in. na czas, w którym został nakręcony dokument, zachowania młodzieży i komisji egzaminacyjnej. Warto oddać w tym miejscu głos tegorocznej maturzystce –Paulinie Sobieszczyk z klasy IVa LO, która podzieliła się swoimi refleksjami po obejrzeniu dokumentu:

„Film pt. Egzamin dojrzałości w reż. Marcela Łozińskiego z 1979r. jest dla mnie – tegorocznej maturzystki- bardzo ciekawy. Dzięki niemu mogę porównać, jak egzamin dojrzałości przebiegał w czasach PRL-u, a jak wygląda obecnie. Szczególnie zadziwiające było dla mnie zachowanie komisji egzaminacyjnej, która pali papierosy w trakcie egzaminu  i zadaje bardzo osobiste pytania typu: Czy wstąpi Pan/Pani do partii?

U młodych ludzi  dostrzegłam stres charakterystyczny dla tego typu sytuacji.  Blokował on ich przed udzielaniem odpowiedzi, jednak na ogół dali radę. Również w czasach obecnych temat dotyczący stresu jest bardzo ważny, bowiem każdy człowiek go odczuwa i trzeba się z nim umieć uporać. Maturzyści po wyjściu z sali egzaminacyjnej żwawo dyskutowali na temat rozmowy z komisją. Zauważyłam, że często śmieli się z własnych wypowiedzi i nie ukrywali faktu, że mówili komisji to, co pragnie ona usłyszeć.

Uważam, że możliwość obejrzenia tego filmu była ciekawym doświadczeniem, gdyż uświadomiła mi w jeszcze większym niż dotychczas stopniu, że przede mną również egzamin maturalny. Jednak wiem,  że będzie on przebiegał inaczej niż to ukazano w filmie. Nie będę musiała odpowiadać na aż tak osobiste pytania. Komisja nie poprosi mnie np. o wymienienie polityków, których popieram.

Moja wypowiedź na egzaminie będzie głównie dotyczyła przeczytanych lektur, a osiągnięty wynik nie będzie (jak w PRL-u) zależał wyłącznie od tego, czy odpowiem w taki sposób, w jaki komisja tego pragnie”.

Do filmowego obrazu będziemy wracać często na lekcjach, gdyż prawdziwa matura zbliża się do uczniów dużymi krokami, co więcej w naszej szkole przeprowadzamy próbne ustne egzaminy maturalne.

 

Nauczycielki koordynatorki projektu: Maria Mitek, Sabina Ziarnik

Bez komentarza?” – Filmoteka Szkolna w styczniu w II LO w Krasnymstawie

 

W styczniu uczniowie z II Liceum Ogólnokształcącego im. C. K. Norwida w Krasnymstawie wzięli udział w lekcji otwartej „Bez komentarza?” z Filmoteki Szkolnej. Ewa Magdziarz, prowadząca zajęcia, uczestniczyła także w webinarium, które odbyło się 10 stycznia 2024 r. Spotkanie on-line dla nauczycieli poprowadził autor opracowania Lekcji nr 10 Filmoteki Szkolnej, dr hab. Piotr Sitarski, prof. Uniwersytetu Łódzkiego.

17 i 24 stycznia (kl. II A) oraz 9 i 23 stycznia (kl. III A) w Pracowni Filmoteki Szkolnej odbyły się zajęcia z edukacji filmowej, poświęcone lekcji nr 10 z Filmoteki Szkolnej. Na zajęciach uczniowie wysłuchali fragmentu wykładu „Bez komentarza?” prof. Tadeusza Lubelskiego. Następnie obejrzeli fragmenty filmów „Defilada” Andrzeja Fidyka oraz „Egzamin dojrzałości” Marcela Łozińskiego udostępnione przez Filmotekę Szkolną, a także zapoznali się z analizą fragmentów filmów. Uczestnicy zajęć wskazywali, za pomocą jakich środków reżyserzy „Egzaminu dojrzałości” i „Defilady” komentują obserwowaną rzeczywistość. Wskazywali w filmach elementy stylistyczne, które mają za zadanie wywołać u widza wrażenie realizmu i autentyczności. Zastanawiali się, czy dokumentalista ma prawo ingerować w świat, który przedstawia. Interpretowali również symbolikę tematu i tytułu filmu „Egzamin dojrzałości”. Na zajęciach analizowano również materiały filmoznawcze znajdujące się w broszurze oraz scenariusze dołączone do tej lekcji. W rozmowie o problemach poruszanych w ww. filmach   pomocna okazała się także prezentacja z webinarium „Bez komentarza?” dr. hab. Piotra Sitarskiego.

Styczniowa lekcja Filmoteki Szkolnej podjęła ponadczasowe problemy związane z trudnymi sytuacjami w życiu człowieka, które  mogą zmusić do konformizmu. Tym bardziej warto było obejrzeć zaproponowane filmy, aby młodzi ludzie mieli okazję zobaczyć, w jaki sposób ideologia może wpływać na życie człowieka w każdym wieku.

 

TEKST I ZDJĘCIA: EWA MAGDZIARZ – OPIEKUN MDKF „ILUZJON”

Filmowa lekcja miesiąca w klasie piątej

 

Mecz piłki nożnej bez komentarza? Nieee… Uczniowie kręcą głowami, kiedy oglądamy fragment spotkania reprezentacji Polski z Wyspami Owczymi bez dźwięku. Jedni nie orientują się, co się dzieje na boisku, innym brakuje emocji. Obraz bez komentarza to niepełny komunikat. Jaka jest zatem rola komentatora? Uczniowie piątej klasy twierdzą, że: wyraża emocje, „ulepsza” przekaz, tłumaczy, opisuje, ocenia, a nawet dyskutuje.

Zanim przejdziemy do oglądania fragmentów „Defilady” Andrzeja Fidyka (1989), wyjaśniam okoliczności powstania filmu i jego tematykę, starając się zachować obiektywizm, by niczego nie sugerować uczniom. Po projekcji dzielimy się wrażeniami. Świat ukazany przez A. Fidyka dla młodych widzów jest egzotyczny, daleki, trochę dziwny. Kiedy przyglądamy się dokładniej wybranym ujęciom, uczniowie wreszcie dokonują odkryć, na których mi zależy.

Malutka figurka przewodnika na tle ogromnego pomnika „ukochanego przywódcy”. Sztuczny entuzjazm tłumu witającego członków delegacji. Podziw dla „Słońca Narodu”. Przesada, sztuczność, zniewolenie.

W filmie nie ma komentatora, a jednak nie jest to obiektywny obraz pewnej rzeczywistości. Uważny widz orientuje się, że reżyser, odpowiednio ustawiając oko kamery, pokazuje świat, w którym nie ma miejsca na indywidualność, swobodę myślenia i prawdę. Komentarz staje się zbędny.

Czy łatwo jest stworzyć obraz, który powie nam więcej niż słowa?

Sprawdzamy, wykonujemy zdjęcia pozując sobie nawzajem. Szukamy odpowiedniego ujęcia, pozy, światła, filtra.

Jest sporo śmiechu i dobrej zabawy.

 

 

Czasem słowa są niepotrzebne, wystarczy uważnie patrzeć.

 

Patrzeć i myśleć.

TEKST I OPIEKA DYDAKTYCZNA: ANETA GROMANOWSKA – NAUCZYCIELKA JĘZYKA POLSKIEGO I OPIEKUNKA SZKOLNEGO KOŁA POLONISTYCZNEGO W SZKOLE PODSTAWOWEJ W STARYCH PROBOSZCZEWICACH

Trudna sztuka stawania się artystą

 

Cykl lekcji – „Kino o kinie” – rozpoczęliśmy od przypomnienia „Amatora” Krzysztofa Kieślowskiego – ale tym razem – skupiliśmy uwagę na „opowieści” o realizacji czy samorealizacji człowieka poprzez sztukę. Główny bohater – Filip Mosz, skromny urzędnik gdzieś na prowincji, stał się kimś w skali przedsiębiorstwa, w którym pracuje, swego miasta, a z czasem prawie kraju. Trochę niechcący i z przypadku. Kupił sobie kamerę filmową, aby rejestrować rozwój swego dziecka. Potem dyrektor zaproponował mu robienie filmowej kroniki zakładu, a Filip Mosz w tym zasmakował i zaczął robić filmy o zakładzie, mieście, i opowiadać o tym prawdę. W końcu Mosz pod presją dyrektora ustąpił, ale nie skapitulował. Pod wpływem perswazji wspomnianego dyrektora, że nie należy zawsze i wszędzie mówić prawdy, niszczy swoją ostatnią naświetloną taśmę. To powoduje, że w ostatniej scenie skieruje kamerę na siebie, ale nie będzie to gest samobójczy, ani ucieczka od świata – to jest po prostu stawanie się artystą.

 

Sięgając do historii – „filmów o filmowcach” – należałoby zacząć od „Deszczowej Piosenki” z 1952 roku (reż. Gene Kelly, Stanley Donen). W filmie w przezabawny sposób zostały pokazane pierwsze próby robienia filmów dźwiękowych, pojawiały się problemy z mikrofonem, powstał także pomysł dubbingowania gwiazdy filmu, która miała nieodpowiedni głos. Wynika z tego wiele komicznych sytuacji. Przy okazji omawiania tego filmu odnieśliśmy się także do przedstawienia „Deszczowa piosenka” granego w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie – w którym „starsze roczniki” miały przyjemność uczestniczyć.

Kolejne dwa filmy to także hołd złożony epoce kina niemego:Nickelodeon” (1976), reż. Peter Bogdanovich, „Nieme kino” (Silent Movie, 1976), reż. Mel Brooks. W „Nikledeonie” znakomity duet Burt Reynolds i Ryan O’Neal – każdego widza na pewno rozbawi do łez. Widać, że reżysera bardzo fascynował wczesny okres kinematografii – film jest nostalgiczny i zabawny, lekki i błyskotliwy, pełen ironii, nie pozbawiony slapstickowego humoru, dobrze wyreżyserowany i zagrany.

 

Mel Brooks to z kolei specjalista od parodii, który wpadł na genialny pomysł zrobienia filmu niemego w latach 70. Zagrali w nim znani aktorzy, żartujący z siebie samych. Paul Newman, Burt Reynolds, James Caan, Marcel Marceau, Liza Minnelli i żona reżysera, Anne Bancroft – każdy z nich ma tu swoje pięć minut. Trio głównych wykonawców: Mel Brooks, Dom DeLuise i Marty Feldman żartują sobie z przemysłu filmowego, a wszystko utrzymane jest w odpowiednim tempie, typowym dla komedii slapstickowej – podgatunku, który najbardziej kojarzy się z epoką niemego kina, epoką Charliego Chaplina, Bustera Keatona i Harolda Lloyda.[1]

Jeżeli jesteśmy już przy filmach Mela Brooksa niezapomniana scena „filmu w filmie” występuje w „Płonących siodłach” obrazu z 1974 roku. Finałowa scena z salonu z dzikiego zachodu przenosi nas do sąsiedniego studia, gdzie kręci się efektowną rewię (w zupełni innym filmie). Kulminacyjny pojedynek bohatera z czarnym charakterem ma miejsce przed chińskim teatrem Graumana w Los Angeles… po czym zwycięzca wchodzi do kina, by dowiedzieć się, jak zakończy się jego historia. A kończy się bardziej niż symbolicznie: jeździec znikąd wraca donikąd, przesiadając się po drodze z konia do cadillaca.

Fenomen bezgranicznej fascynacji kinem możemy także odnaleźć w filmie Woody’ego Allena „Purpurowa róża z Kairu”. Znakomitym chwytem, który organizuje całą fabułę stało się założenie, że aktor popularnego filmu zejdzie w trakcie wyświetlania z ekranu i wyjdzie z sali kina z prostoduszną kinomanką, zakochana w jego ekranowym obrazie. Tymczasem na ekranie – pełna konsternacja – aktorzy pozbawieni głównego bohatera nie mogą grać dalej. Publiczność się wścieka … Film jest znakomitym materiałem edukacyjnym – w sposób karykaturalny ujawnia przepaść między kinem a życiem.

 

I na koniec coś z filmu polskiego – „Pogoń za Adamem” (1970) – ostatni film Jerzego Zarzyckiego. Scenariusz na podstawie własnej powieści i osobistych doświadczeń napisał Jerzy Stefan Stawiński. Wykorzystywanie retrospekcji i techniki „filmu w filmie” posłużyło reżyserowi do krytycznego rozliczenia z obecnością tematyki wojennej w polskiej kinematografii.

A na zakończenie cyklu lekcji „Kino o kinie”, coś dla spostrzegawczych miłośników „X muzy” – „Samochodzik i Templariusze”  w reżyserii Huberta Drapelli z 1971 roku. Niewątpliwie do „smaczków filmu” należą dwie sceny, kiedy reżyser i aktorzy wykonują przysłowiowe „mrugnięcie do widza”.

Jedną z bohaterek poszukujących skarbu gra Danuta Szaflarska – gwiazda powojennej komedii „Skarb”. Gdy na polu namiotowym rozmawia o „wspólnikach do skarbu”, przechodzący obok mężczyzna reaguje: Skarb? Widziałem! Gdzie? Wczoraj. W telewizji. Bardzo dobry film. Po czym Szaflarska podnosi brzeg słomkowego kapelusza, przymyka z fałszywą skromnością oczy i odpiera: Znam! Turysta odchodzi zakłopotany, ale krok później zaczyna „rozumieć” i uśmiecha się (w tle tej sceny pobrzmiewają nuty melodii z filmu.

W Malborku, podczas zwiedzania zamku, przewodniczka grupy (w tej roli Alina Janowska) pogania wycieczkę. W pewnym momencie rozbrzmiewa melodia z serialu „Stawka większa niż życie”, a przewodniczka, patrząc na Pana Tomasza mówi „Skąd ja go znam?”. Jest to nawiązanie do odcinka Cafe Rose serialu „Stawka większa niż życie”, w którym w rolę Hansa Klossa wciela się Stanisław Mikulski, a w rolę Madame Rose Alina Janowska.

 

Koordynator działań edukacyjno-filmowych: Wojciech Szymański nauczyciel języka polskiego w LO Nr I im. St. Staszica w Ostrowcu Świętokrzyskim

 

[1] Filmy o kręceniu filmów – artykuł https://filmowo.net/artykuly/filmy-o-kreceniu-filmow/